Gdy zostajesz matką przestajesz być przyjaciółką? Zapewne relacje z najlepszą przyjaciółką czy nawet dobrą kumpelą diametralnie zmieniają się. Po pierwsze jeśli świeżo upieczona mama karmi piersią nie bardzo może imprezować i pić alkohol, poza tym zarwane noce i poranki na kacu z niemowlakiem to naprawdę nic przyjemnego. Poza tym spacery i spotkania w ciągu dnia zazwyczaj są wspólnie z dziećmi. Wiele przyjaźni kończy się , bo młoda mama rozmawia głównie o swoim dziecku a jej przyjaciółka woli gadać o facetach, imprezach, pazurach czy ciuchach. Niestety taka jest kolej rzeczy, nagle wasze światy stają się bardzo odległe. Ciężko czasem znaleźć wspólny temat podczas spotkania i skupić się na swoich emocjach, bo każda ze stron ma coś sobie do zarzucenia. Najczęściej jest to brak zrozumienia z obydwu stron. Szkoda, że tak piękny moment jak pojawienie się maluszka może komplikować aż tak relacje damsko-damskie. Myślę, że mężczyźni nie mają takich problemów. Patrząc na mojego męża widzę jak beztrosko chodzi na spotkania towarzyskie z kolegami i żaden bezdzietny singiel nigdy mu nie wygarnął, że ten nie ma dla niego czasu bo ma dziecko. Choć prawda jest taka, że mąż czasu dla kolegów ma mniej bo dużo pomaga mi w domu przy małej.
Relacje damsko-damskie zawsze dla mnie były trudne. Gdy nie miałam dziecka nie rozumiałam tej niesamowitej więzi i koleżanki-matki trochę mnie irytowały. Teraz sama jestem mamą i pewnie ja irytuję moje niektóre koleżanki. Część pewnie mi zazdrości bo wszystkie jesteśmy w wieku zakładania rodzin, część ma to w poważaniu bo radośnie zatracają się w byciu singielkami i realizacji swoich planów zawodowo-towarzyskich.
Mi brakuje kontaktów z koleżankami, z którymi mogę pogadać z o wszystkim tylko nie o dzieciach. Brakuje mi trochę czasu tylko dla siebie i przebywania z kimś dorosłym. Szczerze mówiąc to nawet brakuje mi spacerów z fajnymi dziewczynami, z którymi mogłabym pogadać o wszystkim, oczywiście o dzieciach również, bo ten temat jest dla mnie nie do ominięcia. W końcu jestem mamą i mój mały skarb zawładnął moim całym światem. Niestety większość moich koleżanek-przyjaciółek mieszka po drugiej stronie Wisły a w obecnej sytuacji (brak mostu łazienkowskiego) ciężko nam się jest przebić do siebie. Śródmieście, gdzie mieszkam to chyba jedna z gorszych dzielnic do wychowywania dzieci. 😦
Brakuje mi bycia sobą i zarządzeniem własnym czasem tak jak tego chcę…
Mam nadzieję, że gdy Basia będzie nieco większa będę mieć trochę swobody i może kontakty towarzyskie odżyją a ja znów potańczę, wypiję musujące wino i spotkam się z moimi znajomymi. 🙂
Do napisania tego postu zainspirował mnie artykuł z obecnego numeru Elle.