Lubię hiszpańską mentalność i ich podejście do życia. Wieczna sjesta i odkładanie wszystkiego na jutro bardzo mi odpowiada. Ja, jako matka nie zorganizowana i tylko czekająca na bieg wydarzeń, lubię gdy coś zaskakuje mnie pozytywnie każdego dnia.
Na Teneryfie, gdzie obecnie jestem odpowiada mi wszystko. Klimat, jedzenie, ludzie i otoczenie. Lubię wstać rano i po pływaniu w oceanie wypić pyszne cafe barraquito w barze piratów nad brzegiem.
Przez ponad trzy tygodnie od kiedy tu jestem nie spotkałam się z niczym nie miłym, z żadnym fuknięciem ze strony kogoś, nikt w sklepie nie był zniecierpliwiony tym, że moje dziecko zaczęło płakać a ekspedientki miło uśmiechały się zawsze do Basi, wesoło nas pozdrawiając. Nareszcie będąc na Teneryfie czuję się w pełni dowartościowana jeśli chodzi o achy i ochy na widok mojej Basieńki 🙂 Tu, prawie każdy się do nas uśmiecha, woła hola! i chwali Basię jaka jest słodka i śliczna. Dla mnie, matki to mega miłe i czuję się dumna, że mój skarb budzi radość i zachwyt innych osób. Dlaczego o tym piszę. A dlatego, że w Polsce nawet wśród znajomych rzadko ktoś powie nam miły komplement. Mało tego, Polacy nie nie są nauczeni słuchać komplementów i je odwzajemniać. Jeśli mówię obcej matce spotkanej na spacerze, że ma śliczne dziecko to chyba wypadałoby podziękować i odwzajemnić się tym samym. Niestety często taka matka chowa dziecko, fuka, coś tam niby odpowiada ale zaraz ucieka. Dlaczego? Bo wierzymy w jakieś kretyńskie zabobony i jesteśmy od małego uczeni, że obcy to jedynie mogą zauroczyć nam dziecko a nic dobrego nie zrobią. Porażka.
Przykro mi, że w Polsce zachwycamy się dziećmi wyglądającymi egzotycznie, rozczulamy się nad czarnym maluszkiem, a nasze piękne słowiańskie dzieci już nam się nie podobają?! Nie jestem rasistką. Uważam, że zgodnie ze znanym powiedzeniem ,,cudze chwalicie, swego nie znacie,,.
No nic, przynajmniej na Teneryfie Basiek usłyszał mego dużo komplementów 😛
Mogłabym zostać na Teneryfie bo fajnie się tu spędza czas na leniwych spacerach po plaży i jest przynajmniej gdzie wyjść z maluszkiem. Moja Basia zapoznaje się z wodą, z piaskiem na plaży, z wiatrem, ze słońcem. Uczy się nowych dźwięków i sama z dnia na dzień powiększa swoją gamę pisków i krzyków 😉 Dostęp do świeżych i naturalnych owoców i warzyw jest nieoceniony. Codziennie mogę dawać Basi dobre, dojrzałe w słońcu banany, awokado, brzoskwinie. Mała ma obecnie fazę na ssanie obranej surowej marchewki, pewnie swędzą ją dziąsełka bo ząbki powinny się już lada chwila pojawić 😉 Lubię oczywiście miejscowe przysmaki dla nieco starszych 😉 Jeśli ktoś z Was tu będzie to polecam spróbować różnego rodzaju świeżych ryb, pieczonych na grillu. Do tego warto zamówić papas con sal (pieczone w soli zmieniaczki) podawane z trzema sosami (oliwa + piertuszka, osrty paprykowy i jogurtowy z ziołami) oraz mój hit pimientos padrone (pieczone zielone papryczki posypane grubą morską solą). Owoce morza i tradycyjna paella są najlepsze na wyspach 🙂
Podoba mi się też możliwość robienia tu wszystkiego tego, czego nie mogłabym robić będąc w kraju. Mogę tańczyć nad basenem, spacerować z Basią wczesnym porankiem w piżamie i japonkach, biegać po plaży i bawić się razem z moją córeczką nad oceanem, gdzie Basia wesoło raczkuje i oczywiście próbuje zjeść piach 🙂 Tak, lubię tu być. Zresztą chyba mogłabym być wszędzie, gdzie jest ciepło, gdzie ludzie są uśmiechnięci i mili w stosunku do siebie, gdzie nie ma zawiści i głupich zabobonów. Spróbujcie i przylatujcie na Teneryfę 😉 pozdrawiam
Nie bylam na Teneryfie ale podoba mi sie twoj opis. Rowniez uwazam, ze w polsce jest duzo zawisci i dziwnych zabobonow a ludzie zadko sie do siebie usmiechaja. Korzystaj z tych przyjemnosci. Bede cie odwiedzac. Czesc katie
PolubieniePolubienie