Znacie książki z cyklu Duńska Sztuka Szczęścia Hygge? Pół internetu oszalało na jej punkcie. Ja też ją mam i chyba najbardziej do zakupu przekonała mnie jej magiczna okładka i zapewnienie, że dzięki tej książce odnajdę szczęście i harmonię w życiu. Kupiłam i powiem tak… są całkiem fajne porady i inne spojrzenie na życie. Inne niż nasze, polskie.
Nie do wszystkich rad hygge się zastosuję bo to po prostu nie możliwe mieszkając w nieco innej rzeczywistości kulturalnej, społecznej i narodowej ale na pewno godne są polecenia racuchy z przepisu książkowego ciotki Iny. Ja mało kulinarna ale lubiąca dobrze zjeść już sobie wyobraziłam nas zajadających cieplutkie, pulchne racuszki z domowymi dżemikami 😉 mniam mniam wyobraźnia zaczęła pracować więc wzięłam się do roboty i tak powstały moje pierwsze drożdżowe placuszki.
Miałam małego pomocnika, czyli moją Basię 🙂 dzielnie mieszała mleko z drożdżami, potem z mąką 🙂 Bacznie też nadzorowała proces smażenia aby szybciutko racuszki znalazły się na jej talerzyku. Jednak najbardziej podobało jej się jedzenie ich i ciągłe dokładanie sobie nieziemskich truskawkowo-agrestowych powideł babcinych. To była istna rozpusta! Racuchy są dość ciężkie więc nie ma co przesadzać z ich ilością ale myślę, że raz na jakiś czas (a szczególnie w karnawale) trzeba zrobić sobie taką przyjemność.
Przepis na racuszki jest w książce ale jeśli ktoś nie ma ochoty jej kupować to zamieszczam go poniżej, wraz z krótkim opisem przygotowania.
Do zrobienia ok.15 racuszków potrzebne będą: 250 ml mleka, 25 g świeżych drożdży, 5 jajek, ok.300 g mąki, szczypta soli, większa szczypta cukru, olej do smażenia (lub smalec jak kto woli). Drożdże rozpuszczamy w ciepłym mleku, następnie dodajemy mąkę (cały czas mieszając), żółtka, sól oraz cukier. Mieszamy do uzyskania konsystencji ciasta naleśnikowego. Ubijamy białka. Misę z ciastem stawiamy w gotującym się garze z wodą, aby mieć taką kąpiel wodną co spowoduje, że nasze ciasto szybciej urośnie. Dodajemy białka, mieszamy. Chwilę czekamy aż ciasto urośnie. Nabieramy dużą łychą i smażymy na patelni. Uważajcie, aby za długo nie przebywały w tej kąpieli tłuszczowej bo mogą nam się za bardzo zarumienić 😉
Gotowe i lekko wystudzone najlepiej smakują z domowej roboty dżemami lub opruszone cukrem pudrem 😛 są na prawdę mięciutkie i pyszne! Polecam ❤