Doceniajmy to, co mamy

Doceniajmy to, co mamy. Takie to patetyczne ale jakże prawdziwe. Chciałabym Wam dziś napisać o pewnej dziewczynie, młodej kobiecie, którą poznałam w pociągu. Jej historia jest smutna ale daje nadzieję i pokazuje, że jak bardzo jesteśmy silne. My kobiety jesteśmy silne!

IMG_6834

Spotkałyśmy się w pociągu. Ja wracałam z Bisią z urlopu w Kołobrzegu, ona ze swoim synkiem (równolatkiem Basi) jechała ze swojego małego miasteczka spod Kołobrzegu. Ja i moje dziecko opalone, zrelaksowane, rozbawione z naszymi podróżnymi gadżetami typu smartphone, kolorowe książeczki, malowanki, puzzle i inne pierdoły na które jej nie było stać. Basia jak to dziecko szybko nawiązała kontakt ze synkiem naszej współtowarzyszki z przedziału. Gadali do siebie wesoło, Bisia pokazywała mu swoje gry, maskotki, razem malowali w książeczkach. Jego mama wtedy zaczęła opowiadać swoją historię. Nie wiem dlaczego mi o tym powiedziała, może chciała się komuś wygadać. Może zrobiłam na niej wrażenie, że lubię słuchać… nie wiem.

Wiem jednak, że po tym spotkaniu trochę inaczej zaczęłam patrzeć na swoje życie. Bo ja myślałam, że mam nie wiele i cały czas chciałam mieć więcej a ta dziewczyna nie miała prawie nic i wcale niczego materialnego nie pragnęła. Ona chciała po prostu spokojnie żyć, godnie, aby nie brakowało kasy na jedzenie i aby jej synek był zdrowy. Opowiedziała mi jak kilka lat temu straciła pierwszego syna, który prawie na jej oczach wpadł pod samochód. To nie wyobrażalna rzecz dla każdej matki, nawet nie wiem co napisać. Ale to nie była jedyna jej trauma w życiu bo przed stratą synka zmarł jej ojciec a chwilę wcześniej rozwiodła się z mężem, który wcale nie był dobry. Dziewczyna w swoim życiu przeżyła dużo, zbyt dużo. Mąż chyba był jak z koszmarów, pił i bił. Ona młoda, głupia, zastraszona. Uciekła z synkiem. Myślała, że to już koniec tragedii ale zmarł jej ojciec, potem synek. Kilka miesięcy później dowiedziała się, że jej siostra choruje na stwardnienie rozsiane a gdyby tego było mało i u niej coś niepokojącego wykryto.

Tyle smutnych zdarzeń, tyle bólu i cierpienia. Los mógłby już ją oszczędzić. I nagle ona poznaje swojego obecnego partnera, zachodzi w ciąże, wyprowadza się na wieś. Przychodzi na świat jej młodszy synek i mogłoby się wydawać, że wszystko już wychodzi na prostą ale znów ta biedna dziewczyna dostaje cios… umiera jej mama na raka.

Samotna na obcej wsi, z partnerem, który całe dnie pracuje na czarno aby związać koniec z końcem. Nie poddaje się. To niesamowite. Widziałam w jej oczach blask, gdy opowiadała ile radości daje jej młodszy synek, jak bardzo się cieszy pracą w szkole, którą dostała. Mówiła, że na wakacjach nie była od lat i pomimo bliskiej odległości od plaż w Kołobrzegu, nie jeżdżą tam bo nie ma kasy i czasu (wiadomo, gdy się mieszka na wsi zawsze jest coś do roboty). Gdy podarowałam jej synkowi nową malowankę z naklejkami to ona popłakała się i powiedziała, że nie stać jej nawet na takie malowanki bo są drogie. To mega smutne, bo dla mnie to nie całe 10 zł a dla niej to kasa na jedzenie.

Takie zdarzenia, tacy ludzie niesamowicie uczą nas pokory do siebie i życia. Po co gromadzić mnóstwo rzeczy dookoła siebie, po co chwalić się idealnym życiem w social media, po co konkurować z innymi matkami, która ma więcej kocyków i markowych ubranek, po co? Przecież w obliczu tak wielkiej tragedii, jak przeżyła ta dziewczyna i tak najważniejsze jest życie, rodzina, nasze dzieci, my!

Mam nadzieję, że ta spotkana dziewczyna wygra kiedyś na jakiejś loterii i dobrze spożytkuje tą kasę, że poprawi swój los. Życzę jej wszystkiego najlepszego, zdrowia i niech nie traci tego blasku, który z niej bił 🙂 A my czasami bardziej doceniajmy to, co mamy.

Dobrej nocy :*

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s