Gdy byłam dzieckiem miałam głowę pełną pomysłów i marzeń, zostało mi to do tej pory 😉 Niestety nie pamiętam czego pragnęłam gdy miałam poniżej 6-tego roku życia, te wspomnienia są takie mgliste i czasami tylko jakieś przebłyski wpładną mi do głowy. Pamiętam jednak bardzo dobrze, że gdy miałam 7 lat moim marzeniem było posiadać super rower BMX, chyba każde dziecko w tamtych czasach jarało się tym rowerem. Chiałabym mieć taki piękny, biało-różowy, najlepiej z motywem kwiatów albo kotów 😉 To był taki prezent, o który prosiłam mamę przy okazji każdego święta. Niedługo później moje marzenia nieco się zmieniły i bardzo zaproagnęłam mieć rakietę tenisową bo znalazłam w swoim dziecięcym życiu nową pasję – mianowicie tenis ziemny. Niestety katriery tenisistki nigdy nie zrobiłam ale to marzenie pamiętam do tej pory.
Kilka dni temu obchodziliśmy szumnie jeden z najfajniejszych dni w roku Dzień Dziecka. Dla mnie, gdy byłam mała to był niesamowicie istotny dzień, czułam się wtedy taka ważna. W domu, w szkole, w każdym sklepie i restauracji dzieci mają wtedy różne przyjemności i każdy je chwali, docenia, mówi miłe słowa. Od kiedy jestem mamą chcę aby ten szczególny dzień był bardzo wyjątkowy dla mojej Basi. Organizujemy jej wtedy ulubione zabawy, zabieramy w niezwykłe miejsca i oczywiście obdarowujemy ją prezentami, o których marzy, o które wcześniej prosiła.
W tym roku Baś dostała mega wypasioną hulajnogę! To był strzał w 10! Bo gdy pojechaliśmy do sklepu ją wybrać Basia nie mogła spokojnie ustać na nóżkach, cały czas się radośnie kręciła, podskakiwała, popiskiwała wesoło. Wypróbowała kilka opcji i wybrała. Odpowiedni model pomógł nam na szczęście dobrać bardzo fachowy pracownik skelpu 3Gravity (za co wielkie dzięki :). Basia wybrała za to kolor, bo wiadomo jej zdanie w tej kwestii było najwazniejsze ❤ Powyżej zdjęcia Basiulka i jej wymarzonej hulajnogi Micro Maxi Deluxe, którą bardzo polecmay dla dzieci powyżej 4 roku życia a nawet dla wysokich 3,5 latków jak Basia 😉
Nasz dzień dziecka był pełny wrażeń, było skakanie w dmuchanych zamkach, przejażdżka kolejką, rysowanie kredą po ulicy 😉 Dziczenie na zielonej trawce! Cudny dzień, pełny pozytywnych emocji, słońca, zabawy i spełniania zachcianek Basi 🙂 W tym wyjątkowym dniu w roku jesteśmy tylko dla niej!
KONKURS!!! Kochani razem z zaprzyjaźnionymi markami odzieżowymi chcielibyśmy uczcić ten niezywkły dzień w roku, Dzień Dziecka. Niech czerwiec będzie cały dla dzieci, aby nie tylko raz w roku spotykały naszych Milusińskich niespodzianki. Nagrodami w konkursie będą wybrane ciuszki z kolekcji Raspberry Republic, Lovis Organic oraz Rebel Story. Wygrywa jedna osoba!
Do wygrania będą:
- Wybrane legginsy dostepne w ofercie Raspberry Republic (tu link do sklepu)
- Czapeczka w wybranym rozmiarze od Lovis Organic (tu link do sklepu)
- Wybrane 2 t-shirty z oferty Rebel Story (tu link do sklepu)
Nagrody są superowe! Sami przyznacie 🙂 z pewnością przydadzą się na latnie wyjazdy! Co trzeba zrobić aby wziąć udział w konkursie 🙂 Zadanie jest proste: napisz w komentarzu o czym marzyłeś będąc dzieckiem? Porusz wyobraźnię i swoje wspomnienia. Najlepsza odpowiedź, która nas najbardziej zaskoczy wygrywa 🙂
Konkurs organizuje mój blog, można w nim wziąć udział tu na stronie http://www.warsawdowntownmom.com lub na instagramie mojego bloga BB_WILD_WORLD
Konkurs trwa od 5-12.06.2018 r. Nagrody zdobywa jedna osoba, będą wysłane bezpośrednio od sponsorów 🙂 Powodzenia! Trzymam za was kciucki ❤
Moje dzieciństwo też przypadło na lata 80/90te. Marzenia miałam zatem jak większość dzieci wtedy. Lalka Barbie z Kenem, domkiem i samochodem (domku sie nigdy nie doczekałam, ale świetnie za niego służyła komoda), amerykańskie kredki w takim fajnie otwieranym pudełku z milionem kolorów (niestety z powodu braku cioci w Ameryce miałam tylko Bambino;)), piórnik na suwak i inne szkolno-papierniczych akcesoriach, walkman (najlepiej czerwony, dostałam biały)… Chcialam miec kolczyki i taka okropnie różowa, plastikowa opaske na włosy (kto pamięta?). Moda na spódnice w szkocka krate i zakolanówki też mnie nie omineła. Troche później, kiedy w Warszawie otworzył sie pierwszy sklep Cotton Field marzyłam o ciuchach z niego i rzecz jasna o Martensach! Nigdy natomiast nie marzyłam ani o klockach Lego, ani o jakimś specjalnym rowerze. Zreszta niechec do spraw technicznych i motoryzacyjnych została mi do dziś! W latach 80/90tych jednak, jak pewnie wszyscy wiedza, był duży problem ze spełnianiem materialnych, dzieciecych marzeń. Smyk miał w Warszawie jeden sklep, już sama wycieczka do niego też byla atrakcja. Internet nie istniał… Dziś trudno mi ocenić, czy to było szczęście czy nieszczęście, że nie wszystko było na już i na teraz. Nauczyliśmy się czekać i doceniać, a także cieszyć z mniejszych rzeczy jak malinowa Mamba i dmuchana czekolada w ramach prezentu. Teraz wystarczy mieć środki na koncie – to co mi się zamarzy, mogę kupić i w kilka dni dostarczy mi to kurier do domu. Z rzeczy niematerialnych, marzyłam o siostrze i o psie. Z tych dwóch marzeń spełniło się tylko drugie, za to Tuja towarzyszyła mi przez 15 lat. Marzyłam też o tym, żeby być już dorosła i żeby nie musieć chodzić do szkoły (to akurat aż do końca studiów mi nie przeszło).
Dziś wprawdzie nie marze o tym, żeby być dzieckiem (lubie doroslość i niezależność), ale małego, białego pieska, to bym chciała. Siostry już mieć nie będę, ale moja córka ma brata;) a ja mam frajdę z kupowania kolejnej małej sukieneczki albo samochodzika (odwrotnie niż ja, Zosia woli od lalek i przytulanek).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gdy byłam dzieckiem marzyłam o wakacjach nad morzem, o różowym domku dla lalek Barbie, o koniu takim prawdziwym (tylko gdzie ja bym go trzymała). Marzyłam też o kolorowych rolkach aby rolkować z moją psiapsią z podstawówki. Dużo marzeń miałam, część się spełniła. A dziś mam marzenie aby spełniać marzenia mojego dziecka 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba