Dziewczyny znacie ten stan, gdy w pocie czoła wysprzątałyście całe mieszkanie, jesteście dumne z siebie i szczęśliwe, że w domu zapanował ład i porządek? Tak! chyba każda tak ma. W czystym, uporządkowanym domu lepiej się pracuje i pozytywne wibracje są bardziej odczuwalne. Niestety taki stan upojenia czystością nie trwa długo bo wystarczy, że do domu wróci on – mężczyzna i jego mali pomocnicy wyznający filozofię brudasizmu lub też łagodniejszą jego wersję bałaganiarstwa i zaczyna się… armagedon!
Na pierwszy rzut zawsze idą buty, walnięte gdzieś w dwa kąty korytarza, potem rzucone kurtki bo w sumie po co wieszać je na wieszakach jak można zawiesić na rowerze, który chcąc nie chcąc musi przybywać w przedpokoju. To jednak dopiero preludium tego, co wydarzy się wieczorem. Wtedy kochani, gdy słońce zachodzi wyłażą demony brudasizmu i już nie ma przed nimi ucieczki, nie pomogą modlitwy i groźby (błagam was, nie rozwalajcie wszystkich zabawek! lub o Boże! nie maluj farbą po ścianach! i wersja do mężczyzny talerze same nie wejdą do zmywaki, pomóż im w tym!). O nie, wieczory to nie jest czas na chillout, to czas na ponowne sprzątanie.
Wieczorami ni stąd ni zowąd pojawiają się porzucone skarpetki na podłodze, pojawiają się też części garderoby dziecięcej, a to majtaski, a to tradycyjnie uwalona obiadem koszulka. Wieczorami i wczesnym porankiem klocki lego zawsze same wyłażą z pudełka, zawsze stają na mojej drodze i nie wiem dlaczego ale zawsze na nie wchodzę gołą stopą. Ałć! eh i zawsze tak samo boli. Ten stan to klockowkurw i darmowy masaż pobudzający 😉 W filozofii brudasizmu najważniejszy jest chaos, brak jakiejkolwiek organizacji i miłość do różnorodności. Jednym z filarów brudasizmu jest moc twórcza w rozkładaniu swoich ubrań wszędzie gdzie się da, bo filozofia zakłada z góry brak szaf! Szafy ograniczają możliwości wyznawcy i niepotrzebnie porządkują jego rzeczy. Kolejny filar to zmywanie naczyń jako czynność nie potrzebna, lepiej zostawić wszystko tak jak jest na stole niż wkładać je do zmywarki. Brudasizm mówi nam jasno: nie sprzątaj brudnych naczyń po sobie, one z niewidzialną siłą przeniosą się same w otchłań zmywania.
Tak brudasizm to bardzo potrzebna filozofia, bowiem tylko dzięki niej jesteś w stanie wyhodować nowe życie! Nie, nie chodzi tu o słodkie, różowe bobaski a o kudłate, włochate grzyby 😉 Mój osobisty, domowy wyznawca brudasizmu wyhodował kiedyś nową istotę! A jak? A w pudełku plastikowym po sałatce, nie wyjął jej z plecaka 😉
W brudasizmie wszystko się przydaje, dlatego też wyrzucanie rzeczy jest surowo zabronione. Minimalizm i feng shui to totalne zaprzeczenie brudasizmu. Tu się nie układa rzeczy, nie sprząta, nie chowa skarpetek do wora z brudami. Tu się brudzi i dobrze bawi!
No to tyle na dziś, jeśli posprzątałaś z okazji poniedziałku dom, jeśli wszystko świeci czystością i leży na swoim miejscu to wiesz o tym, że ten stan nie potrwa długo bo już wieczorem brudasizm zapuka do twych drzwi.
* Tekst pisany z przymróżeniem oka 😉 dobrego dnia dla was!