Sklepowe półki dosłownie uginają się od jedzenia i odżywek dla dzieci. W swojej ofercie popularne marki takie jak Bobovita, Hipp, Nestle, Babydream mają kaszki, obiadki, owocki, mleka modyfikowane i inne pyszności, których nie ogarnęłam. Wszystko wygląda fajnie, kolorowo, zachęcająco. Tu witaminy, tu wapń, tu żelazo, a tu coś po czym nie będzie kolek i wzdęć. Wszystko pięknie ale czy to jest na prawdę dobre? Czy podając to dziecku nie będę je faszerować od maleńkości chemią?! Ciężka sprawa z karmieniem niemowlaka w jego pierwszym roku życia. Wychodzę z założenia, że trzeba dziecku dawać wszystko co naturalne i dobre, bo skoro sama staram się jeść eko produkty to czemu moje dziecko miałoby jadać inaczej. Ale jak wiemy nie jest łatwo z przyrządzaniem posiłków do malucha samodzielnie w domu. Biedna matka narobi się, naobiera, nagotuje, potem wszystko zmiksuje a dziecię kochane tylko wypluje z niesmakiem to jakże zdrową papkę 😛 Eh już to przerobiłam i smutno mi było 😦 Na szczęście z każdym dniem z jedzeniem mojej Basi jest lepiej, coraz więcej smaków lubi i często smakuje jej to co sama jej zrobię. Jasna sprawa, że cały czas na śniadanko i kolacyjki są kaszki z pudełka, bo przecież sama ich nie zrobię 😉 Ale staram się już nie dawać małej owocków i warzyw z saszetek (my kochamy Ella’s Kitchen) tylko sama kombinować i miksować dla Basinki. Będąc teraz w ciepłym klimacie mam duży dostęp to fajnych owoców i warzyw, a ponieważ jeździmy na miejscowy targ mam nieco większą pewność, że są zdrowe, nie pryskane i wyrosły tu na miejscu. Tak jest w przypadku bananów (Teneryfa słynie z małych bananów, które tu rosną), są miejscowe, dobre, dojrzałe w słońcu a nie na sklepowej półce. Basia lubi banana i tu robię jej papkę banan + awokado. Oczywiście jedno i drugie musi być dojrzałe. Obieram, miksuję i daję do jedzenia. Basiek zjada to ze smakiem 😛 Spróbujcie Mamy, to fajny mus. Myślę, że można też go z jakąś nie owocową kaszką zmieszać. Moja córeczka lubi jeszcze gotowanego na parze łososia z marchewką. Wszystko w malutkich ilościach zblendowane. Z innych ryb podałam jej doradę z zupką (dynia, marchew, fenkuł, ziemniak, kalarepa) i jakoś zjadła parę łyżek. Szału nie było ale może się przekona do nowych smaków. Dziś Baś je tą samą zupkę (nadmiar mrożę w woreczkach) z żółtkiem ugotowanym na twardo. Podobno to zdrowe więc zobaczymy czy zje 🙂 Wiadomo, co kraj to obyczaj. U nas w Polsce dzieci zaczyna się karmić jabłkiem lub marchewką. Na Teneryfie daje się pierwszego banana a potem lecą inne owocki. Jabłko jest mniej popularne i raczej dodawane jest do czegoś, nie stanowi samodzielnego posiłku. Podoba mi się to, że tu podają matki dzieciom dużo owoców i warzyw bardzo szybko, mieszają je właśnie z mięskiem lub rybką. Moja znajoma mieszkają tu (również młoda mama) robi sama swojemu młodemu posiłki i mrozi je w małych porcjach. Mieszka warzywka z mięskiem z kleikiem ryżowym, przez co jej synek lepiej to zjada. Dobry pomysł i też Basi spróbuję tak robić. Zresztą trzeba wychodzić z założenia, że co dobrego ty jesz to też daj dziecku. Na razie daję małej tylko spróbować, polizać różnych rzeczy typu serek śmietankowy, dobrą wędlinkę, skórkę od chleba czy nawet róg od dobrego ciasta pizzy 😉 Uczuleń u Basi nie zaobserwowałam i dzięki Bogu! Mam wielką nadzieję, że moje dziecko będzie wszystko i chętnie jeść 😉 Jak jest u Was? Co dobrego dajecie swoim maluchom? Jestem ciekawa jakiś nowych, prostych przepisów! Podzielcie się 😉 uściski